Kinga Gawron, znana w sieci jako ThePinkRook. Od 2014 roku prowadzi swój kanał YouTube, gdzie mówi między innymi o kosmetykach i modzie, ale nie tylko. Mieszkała w Polsce, Wielkiej Brytanii i Czechach. Jej znaki rozpoznawcze? Szczera, autentyczna, praktycznie zawsze uśmiechnięta, wyciskająca życie jak cytrynę do autorskiej lemoniady. Walczy o swoje, idzie pod wiatr, nie robi sobie nic z nieprzychylnych komentarzy i nieproszonych opinii. Od niedawna odkrywa uroki, ale też trudności, wynikające z bycia mamą. Nie koloryzuje świata, w którym żyje i zawsze, le to zawsze… mówi jak jest naprawdę. Obecnie, szczerze komentuje również bieliznę Dalii, testuje ją i opisuje w sieci. Co jeszcze ma nam do powiedzenia na temat kobiecości i pracy od zaplecza na polskim YouTube?
REDAKCJA – Jeśli miałabyś opisać czym zajmujesz się zawodowo, jak nazwałabyś swoją pracę? YouTube jest Twoim dodatkowym źródłem dochodu, czy jesteś tam już na pełen etat?
KINGA – Cześć, jestem Kinga i spełniam swoje marzenia. 😉 A tak serio – przez lata mieszkałam i pracowałam w Londynie, gdzie zajmowałam się nieruchomościami. Ogromne możliwości finansowe, ale też wymagające totalnego zaangażowania, jeśli chodzi o czas. W pewnym momencie stanęłam przed wyborem – bardziej angażująca czasowo (ale tez dająca dużo większe profity) praca, czy może totalne szaleństwo, powrót do Polski i zajęcie się na ‘pełen etat’ moim hobby, które rozwijałam od lat – czyli właśnie YouTubem. Zgadnij co wygrało? Odpał i pogoń za marzeniami.
REDAKCJA – Brzmi bajkowo, ale pewnie nie było tak od samego początku…
KINGA – Fakt, początki były bardzo trudne, bo musiałam się odnaleźć w odrobinę nowym dla mnie świecie, jakim była Polska, nałożyła się na to paskudna i niespodziewana sytuacja w życiu prywatnym, depresja, brak stałej pracy, samotność. Ale przetrwałam to i mogę powiedzieć, że w pewien sposób YouTube i moje Widzki oraz Widzowie przytrzymali mnie ‘na powierzchni’.
Dziś, trzy lata później, mam roczną córeczkę, wspaniałego Partnera (poznanego na Tinderze – gdyż cuda się zdarzają) i mogę dumnie nazwać się YouTuberką. Sama na to wszystko zapracowałam, znosząc pukanie się w głowę BARDZO wielu znajomych. Część osób do dziś nie umie zaakceptować, iż to jest prawdziwa praca, zawód. Dla mnie jest. Płacę podatki, działam, tworzę treści oglądane codziennie przez dziesiątki tysięcy osób. Robię to, o czym marzyłam od lat. Jeden z komentarzy pod filmem, który nagrałam razem z Dalią:
„Hej! Zaczynalam Cię oglądać kiedy opowiadałaś o idealnym biustonoszu .. a teraz po tylu latach wrzucasz kolejny taki film kiedy stawiam pierwsze kroki pracując jako braffiterka! I jestem teraz taka szczęśliwa bo odnalazłam szczęście widząc błysk w oku klientki, ktora po latach chodzenia w niewłaściwie dobranym biustonoszu wreszcie widzi jak cała jej sylwetka tylko zyskuje z właściwym rozmiarem. Zastawiałam się nawet czy bez Ciebie trafiłabym na tę drogę zawodową…i jestem Ci tak wdzięczna!” – Właśnie dla takich słów warto robić swoje!
REDAKCJA – Poza YT działasz też prężnie na Instagramie, jesteś zatem zawodową influencerką?
KINGA – Nie przepadam za słowem ‘influencerka’, wydaje mi się, iż jest nacechowane pejoratywnie i kojarzy się z ‘byciem sławnym z bycia sławnym’. A ja od początku ciężko pracuję nad swoimi treściami. Wolę określenie ‘twórca internetowy’ albo właśnie ‘youtuberka’.
Ogólnie gdybym miała porównywać, zdecydowanie wolę YouTube, to moje medium. Na Instagramie niestety nie ma miejsca na to, żebym mogła się wygadać, ponadto wiem, że część osób, które są ze mną na YouTube, nie używa w ogóle Instagrama.
REDAKCJA – Mało kto wie (chyba, że mamy tu jakieś Twoje najwierniejsze fanki), ale przygodę na YT zaczynałaś między innymi nagrywając materiały o odpowiednim doborze biustonoszy. Kiedyś nawet takie tematy nie były zbyt popularne na polskim YT, kobiece treści praktycznie zawsze wiązały się z filmikami dotyczącymi makijażu i recenzji kosmetyków. Powoli się to zmienia… Jak Twoim zdaniem dziś wygląda „kobieca część” YouTube’a?
KINGA – Przyznam się szczerze, iż nie oglądam zbyt wiele polskiego, kobiecego YouTuba. Brakuje według mnie treści dla osób po trzydziestce. Ja to rozumiem – to trudna widownia i tworząc dla takich osób, nasz kanał nie będzie się rozwijał tak gwałtownie, jak kanał, gdzie wrzucane są filmiki dla młodzieży. Niestety Internet działa tak, że im głupsza lub bardziej kontrowersyjna treść, tym lepiej się wyświetla. Mnie to nie kręci.
REDAKCJA – Jedną z najpopularniejszych serii na Twoim YT są odcinki komentujące stylizacje gwiazd z różnych gali, widzowie je uwielbiają. Pytanie – które odcinki sprawiają Tobie najwięcej frajdy i dlaczego?
KINGA – Trudne pytanie, chyba wszystkie treści lubię kręcić tak samo mocno. W zależności od nastroju – czasem lubię usiąść, umalować się i pogadać, jak z przyjaciółką, popsioczyć trochę, pogadać ‘co tam u mnie’. Czasem lubię mówić o modzie, trendach, podzielić się przemyśleniami albo właśnie opiniami o stylizacjach z czerwonego dywanu. Rzeczy, o których mówię, autentycznie mnie interesują, denerwują, fascynują. Stąd moje emocje w filmach. Czasem sypnę łaciną, czasem się przejęzyczę, albo pomylę. Nie wycinam takich wpadek, ma być autentycznie.
REDAKCJA – No dobra, a co Cię w tej robocie wkurza? 😉
KINGA – Kocham nagrywać – ale nie lubię obróbki filmów! Te ciężkie godziny spędzone przy komputerze na sklejaniu treści, wklejaniu zdjęć, napisów, montażu… Powiem szczerze, że zawsze mam na komputerze kilkanaście ‘surowych’ filmów, czasem leżą kilka miesięcy, a ja nie mogę się zmusić do ich obrobienia… albo po prostu brakuje mi czasu!
Stroje plażowe by Dalia Lingerie w wielu rozmiarach!
REDAKCJA – Czego najbardziej nie lubisz w świecie social mediów? Czy jest coś, co wyraźnie Cię denerwuje lub coś pod czym się nigdy nie podpiszesz, mimo, że mogłoby przynieść Ci to większą popularność?
KINGA – Uniwersalnie irytuje mnie głupota. Social Media dają głos każdemu, co jest super, ale głupoty nie unikniemy. Megalomania, oderwanie od rzeczywistości, sztuczność. To mnie irytuje, a niestety jest tego nieludzko dużo, zwłaszcza na Instagramie. Po prostu nie oglądam, odsubskrybowuję. Zignorowanie takich ludzi to dla nich największa krzywda.
Jest wiele rzeczy, na które nie wyrażam zgody. Przykładowo – wciskanie ludziom kitu. Afery typu Jessica Mercedes i Fruit of The Loom? W takich sprawach po prostu nie umiem się nie odezwać! Jestem przerażona, że ludzie wciąż kupują od niej ubrania.
REDAKCJA – Niedawno zostałaś mamą, a jak wiemy, content związany z dziećmi cieszy się na YT dużą popularnością. Nie kusiło Cię, aby zacząć wrzucać na kanał treści związane stricte z macierzyństwem?
KINGA – Szczerze mówiąc, myślałam, ale moja ciąża była niesamowicie męcząca, a po urodzeniu córki, nie było szans, żeby to ogarnąć. Zmęczenie, zero czasu. Wolne chwile wykorzystywałam na sikanie <śmiech>. Nagrałam film, gdzie mówię o swoim porodzie, musiałam podzielić się traumą (było hollywoodzko)! Zastanawiam się nad nagraniem kilku filmów poradnikowych, których sama szukałam i nie znalazłam. Może jeszcze nagram. Na dłuższą metę macierzyństwo to dla mnie bardzo intymna sprawa, z pewnością nie czuję się ekspertem i osobą, która mogłaby komukolwiek radzić w tych kwestiach.
Trochę treści tego typu pojawiło się u mnie na Instagramie, ale po raz kolejny, po mojemu. Nie pisałam o tym, jak pięknie mojej córci pachnie główka (chociaż pachnie), tylko, że przekichane jest mieć hemoroidy po ciąży, karmienie mlekiem modyfikowanym jest w porządku, no i że pierwsze tygodnie z maluszkiem to morze pieluch i padanie na pysk. Płacz, bo hormony i depresja poporodowa. Boląca blizna po cesarce. Zastrzyki. Spuchnięte sutki. Jasne, macierzyństwo jest piękne, ale ma też swoją mniej słodko-pierdzącą stronę.
REDAKCJA – Zatem nie masz nic przeciwko pokazywaniu członków swojej rodziny w sieci?
KINGA – Na moim kanale pojawiają się vlogi, gdzie pokazuję swoje życie, więc siłą rzeczy moja córka czasem się tam przewija. Na razie jest malutka, raczej nierozpoznawalna, więc te treści w żaden sposób nie wpływają na jej życie. Dla nas będą świetną pamiątką! Oczywiście, gdy będzie już większa, będzie trzeba całą sprawę przemyśleć. Z pewnością wszystko musi się odbywać za zgodą dziecka. Nasz świat tak szybko pędzi do przodu, że ciężko przewidzieć, co będzie za 5-10 lat i jak te kwestie ułożą się w przyszłości.
Przerażeniem napawają mnie niektóre kanały ‘rodzinne’, które w ohydny sposób eksploatują dzieci, niejednokrotnie zmuszając je do nagrywania, konkretnych zachowań, udawania płaczu etc. Na to nie daję przyzwolenia i jestem przerażona, że YouTube do tego dopuszcza! Ale po raz kolejny – jest kontrowersyjnie – klika się – pieniądze się zgadzają. Tylko jakim kosztem.
SUMMER 2022 by Dalia Lingerie – rozmiary S-XXXL, miski A-M, obwody 60-100
REDAKCJA – Myślisz, że w kobiecej części YouTube jest jeszcze miejsce na nowe twarze? Jaki nowy kanał chętnie przygarnęłabyś na swoją listę subskrybcji?
KINGA – Oczywiście! Niestety rozwój i budowanie kanału to najczęściej lata darmowej pracy. Ja w taki sposób zbudowałam swój, nie licząc na zyski. To są dłuuugie godziny nagrywań, montażu, kasa wydana na sprzęt, oświetlenie, etc. Jeśli ktoś to traktuje czysto hobbystycznie – super! Jeśli liczy na szybka kasę – ciężej. Satysfakcja, nawiązane znajomości, przyjaźnie – bezcenne. Do dziś wzruszam się przy czytaniu komentarzy (tak, czytam wszystkie).
Szczerze mówiąc oglądam totalnie różne treści – więc tak naprawdę każda osoba z fajną energią, która mówi o czymś z głową i pasją, zostałaby przygarnięta. I rada, na początek nie potrzeba niczego fikuśnego. Aparat w telefonie komórkowym, dzienne światło z okna. Nie wstydzić się, nagrywać, każde początki są trudne. Pokazywać filmy znajomym i rodzinie, niech puszczają dalej w świat. I dużo samozaparcia!
REDAKCJA – Czym dla Ciebie jest kobiecość i jaką (o ile w ogóle jakąkolwiek :))) ) rolę odgrywa tu bielizna?
KINGA – Moja wizja kobiecości bardzo się poszerzyła od kiedy zaszłam w ciążę i zostałam mamą. Kobiecość to energia, którą mamy w sobie, której trzeba pozwolić się uwolnić. Niestety, bardzo często żyjemy w ograniczeniach – naszych własnych, kulturowych, społecznych. Bardzo nie lubię szufladkowania, dorabiania określeń, pod które musimy się dopasować. Każda i każdy z nas ma kobiecość w sobie (mężczyźni również moją swoją kobiecą stronę) – każda z nas jest inną kobietą i ta kobiecość będzie oznaczała co innego.
Początkiem jest pogodzenie się ze sobą, bycie dobrym dla siebie, zaakceptowanie siebie fizycznie, ale też jako osobę o konkretnych potrzebach, celach. Własnych, nie takich, jakich ktoś od nas oczekuje. Docenienie siebie i pokochanie. Takie po prostu – odpierdolenie się od siebie. Wtedy przychodzi spokój. Świadomość siebie. I nieludzka siła, która bierze się z naszej psychiki.
Bielizna z pewnością ma w tym wielki udział i to mniej powierzchowny, niż by się mogło wydawać. Samo przymierzanie bielizny, to zwracanie uwagi na części ciała, które społeczeństwo nakazuje nam ukrywać – piersi, sutki, pośladki, miejsca intymne. Po porodzie, karmieniu piersią, dla wielu kobiet te części stają się jeszcze bardziej wstydliwe, nieatrakcyjne. Opadające biust, spuchnięte sutki, blizny po pęknięciach i nacięciach krocza podczas porodu, hemoroidy, blizny po cesarce. Zamiast być dumne z tego, co nasz organizm potrafił zrobić, umieramy ze wstydu, boimy się odrzucenia, nie poznajemy swojego ciała. Bielizna zakrywa te miejsca. Dobra bielizna sprawia, że te są zaopiekowanie, zakryte nie w sposób wstydliwy, a dumny. Upiększone. Wystrojone. Zobaczenie się w lustrze w pięknej, dopasowanej bieliźnie, bez wstydu i smutku, to już pierwszy ogromny krok do odzyskania pewności siebie i swojej kobiecej energii.
REDAKCJA – Dziękujemy Ci za rozmowę i cóż… odsyłamy wszystkich do odcinka na YouTube o prawidłowym doborze biustonoszy, a także na Twój Instagram! 🙂 Do zobaczenia!