„Nigdy nie odmawiaj zaproszenia. Nigdy nie opieraj się nieznanemu. Po prostu otwórz się na świat i napawaj przeżyciami. A jeśli się sparzysz? Cóż, trudno… Pewnie nie na darmo…” – Martyna Wojciechowska
Karolina Chudek zdecydowanie żyje w zgodzie z tą dewizą. Zresztą nie tylko tą, ale i wieloma innymi, równie inspirującymi i motywującymi do zmian. Bo „zmiana” to wydawać by się mogło, drugie imię Karoliny. Dlaczego? O tym dowiecie się za chwilę. Zapraszamy Cię w podróż w nieznane. Przez trudny, boleści, niepewności, potyczki do… najpiękniejszego stanu na świecie – spełnienia.
Kim jest Karolina Chudek?
REDAKCJA – Dziś, można powiedzieć o Tobie – człowiek renesansu. Tworzysz sztukę, rozwijasz się duchowo, uczysz i umacniasz innych. Interesuje nas, jak wyglądało Twoje życie zanim zajęłaś się tym wszystkim.
KAROLINA – Studiowałam Kulturoznawstwo na Uniwersytecie Śląskim w trybie 5-letnim, na którym skończyłam specjalność Komunikacji Kulturowej. Po studiach pracowałam w kulturze w projektach lokalnych, w PR-rze i komunikacji właśnie. Ale wtedy moim marzeniem była branża modowa, w której troszkę spróbowałam swoich sił na stażach podczas studiów. W końcu przeprowadziłam się do Warszawy, gdzie kilka lat pracowałam w branży modowej w szerokiej rozpiętości: sprzedaży, komunikacji marek, social mediach i na stanowisku managerskim. Była praca na pełen etat plus projekty, które realizowałam dodatkowo. Mam poczucie, że to był intensywny czas, który w pewnym momencie zostawiłam i wyprowadziłam się do Izraela, a potem do Islandii.
REDAKCJA – Twoje życie to dość drastyczne zmiany. Podchodziłaś do nich na spokojnie, czy radykalnie?
KAROLINA – Hahah cóż. 🙂 W miesiąc zrezygnowałam z pracy, wyniosłam się z mieszkania i znalazłam nową przestrzeń do życia w innym kraju – to była przygoda na kilka miesięcy. Wtedy wydawało mi się to dość radykalne, natomiast dzisiaj, po latach widzę, że proces następował stopniowo. Finalnie wy buchnęłam jak wulkan, ale energia zbierała się we mnie długo. Oczywiście wynikało to z przekraczania i niesłyszenia siebie. Żyjemy w kulturze nadużyć, takiej w której etos pracy i zapierdolu, jest skrajnie gloryfikowany i ja również w tym całkiem sprawnie (do czasu) płynęłam.
Spełnienie wymaga poświęceń
REDAKCJA – Co w zasadzie zadecydowało o tym, że zechciałaś zmienić wszystko i zacząć od nowa?
KAROLINA – Nieuświadomiona potrzeba zmiany. 🙂 A tak, naprawdę myślę, że jak u wielu osób, zaczęło się przeciążaniem swojego ciała, nie dostrzeganiem i nie szanowaniem swoich ograniczeń. Doszło do tego wypalenie, frustracja, apatia i brak poczucia swojego miejsca w świecie. Czułam, jak bardzo się zmieniam i tym samym, zmieniają się moje potrzeby i marzenia i przestrzeń, w której żyłam i pracowałam, już nie pasowała do tego paradygmatu.
REDAKCJA – Teraz prowadzisz swoją firmę, masz własną markę, pod której szyldem tworzysz niezwykłą biżuterię. Niezwykłą, jak i sama nazwa „Layla”, dlaczego właśnie tak?
KAROLINA – Layla to arabskie imię pochodzenia semickiego oznaczające NOC (stąd symbol księżyca, którego często używam w projektach), z czasem nabrało także znaczenia „urodzona w nocy” lub „ciemna piękność”. W języku hebrajskim ma wspólny rdzeń z “Lilith”, i to właśnie podróżując po Izraelu, usłyszałam to słowo po raz pierwszy. Przyznaję, że ten wspólny mianownik z Lilith niezwykle mnie kręci — jest ona mitologiczną postacią, obecną w światowej kulturze, jednocześnie enigmatyczną i trudno uchwytną. Była pierwszą kobietą w raju przed Ewą (występuję w Starym Testamencie), została wygnana z raju za przeciwstawienie się Adamowi. I to nie jedyna historia o Lilith 🙂 Jako archetyp przypomina nam o naszej wolności i dzikości.
Biżuteria mocy
REDAKCJA – Twoja biżuteria już na pierwszy rzut oka „ma w sobie moc”. To nie są popularne motywy i oklepane wzory. Czym kierujesz się podczas pracy, jeśli nie trendami?
KAROLINA – Przede wszystkim intuicją, moimi własnymi doświadczeniami, zachwytami, inspiracjami, które przekuwam w projekty. Tworzę z poziomu: co pragnę przekazać? Jaką historię opowiedzieć? Jaką jakość ucieleśnić? Kiedy tworzę Laylę, zależy mi, aby biżuteria niosła ładunek energetyczny i była pewnego rodzaju talizmanem współczesnej podróżniczki i wiedźmy — tej, która mieszka w każdej z nas i eksploruje życie. Tej, która poszukuje swojego miejsca, podąża swoją ścieżką i wie, że jej miejsce jest wszędzie, gdzie tylko usłyszy siebie. Layla jest moim wspomnieniem i uhonorowaniem podróży w świat, ale też w głąb siebie. W nazwach kolekcji i produktów często pojawiają się nazwy miejsc i krajów, które odwiedziłam i stały się inspiracją do stworzenia konkretnego projektu, w kolekcjach znajdziecie kolczyki Tel-Aviv, naszyjnik ROMA, jedną z kolekcji dedykowałam w pełni podróży do Maroko. Wielką inspiracją jest też dla mnie muzyka, z którą regularnie dzielę się ze swoimi odbiorcami na moich kanałach.
Nowości w linii Basic – sprawdź swój idealny fason i rozmiar!
A czego Ty potrzebujesz?
REDAKCJA – Czy Twoim zdaniem biżuteria, którą nosimy, może mieć na nas jakiś realny wpływ?
KAROLINA – W tym obszarze im mniej zasad, tym lepiej 😉 Jedyna zasada, którą w moim poczuciu warto się kierować to Twoje czucie. Czego Ty potrzebujesz? Co Ty lubisz? Oczywiście uważam, że biżuteria może mieć na nas wpływ. To, co nosimy, w co się ubieramy, co jemy, gdzie mieszkamy i przebywamy niewątpliwie wpływa na nasz dobrostan. Moje klientki bardzo często sięgają po biżuterię w ważnych dla siebie momentach, w chwilach gdy chcą uhonorować swój osobisty proces, celebrować urodziny, narodziny dziecka, domknięcie jakiegoś etapu czy po prostu zrobić coś przyjemnego dla siebie bez okazji i warunkowania. Obserwuję, że kobiety (ale nie tylko) kupując biżuterię uczą się sięgać po obfitość i piękno dla siebie – ten gest jest często wyrazem miłości do siebie. Niezwykle mnie to porusza.
Symbole wspierające kobiecość
REDAKCJA – Przeciętny laik w temacie będzie pewnie kojarzył, że niektóre kamienie przypisuje się konkretnym znakom zodiaku. Czy warto iść zawsze tylko tym kluczem?
KAROLINA – Absolutnie nie. Ja osobiście nie mam pojęcia, jaki kamień jest przypisany do danego znaku zodiaku 😉 Jeśli coś Cię przyciąga, to dla mnie jest to wystarczający argument, żeby nabyć dla siebie dany produkt. Oczywiście, świetnie jeśli akurat dany kamień czy symbol niesie jakości, które mogą okazać się dla nas wspierające. Generalnie mówi się, że to nie my wybieramy kamień, tylko on nas. Więc jeśli na poziomie estetycznym czujesz przyciąganie, to fantastycznie- to jest jakość, którą np. ja się kieruje, kiedy dobieram kamienie do kolekcji.
REDAKCJA – Czy w biżuterii jest coś takiego jak symbole lub kamienie wspierające kobiecość?
KAROLINA – Osobiście, a co za tym idzie, również w mojej marce, jestem zanurzona w świecie symboli i archetypów. Księżyc, który jest motywem przewodnim moich wielu projektów, symbolizuje kobiecość, cykliczność i naszą sferę emocjonalną. Lunula (czyli sierp odwrócony) była ozdobą charakterystyczną dla słowiańskich kobiet, symbolizowała płodność i esencję kobiecości. Sam kamień księżycowy, jest również kojarzony z żeńską i matczyną energią. W zasadzie każdy kamień niesie za sobą jakości i właściwości, ale finalnie dla mnie, najważniejsza jest Twoja intencja z jaką zakupiłaś biżuterię i w czym Ciebie osobiście ma wspierać. Biżuteria, zaczyna żyć, nie w mojej pracowni ale w momencie, kiedy trafia do swojej właścicielki.
Odwaga kluczem do lepszego życia
REDAKCJA – Czy bałaś się kiedykolwiek reakcji innych? Ich opinii na temat tego, jak chcesz żyć?
KAROLINA – Oczywiście, że się bałam i nadal odczuwam różnego rodzaju lęki, kiedy wychodzę ze sobą do świata. I z pewnością, kiedy je oswoję pojawią się kolejne 🙂 To nie jest tak, że w którymś momencie dochodzimy do magicznej kolorowej, mitycznej bramy, którą przekraczamy i kończą się nasze lęki czy rozterki. Mam poczucie, że w naszym świecie panuje jakiś mit przepracowywania tematów i „do widzenia”, po sprawie, teraz mogę iść w świat. Ja widzę to tak, że my je opracowujemy. Poznajemy siebie samych i uczymy się sobą lepiej opiekować, dbać o nasze zasoby emocjonalne i energetyczne. I uczymy się działać pomimo odczuwania właśnie tego lęku. On nie znika, to my uczymy się zarządzać swoją energią w jego obszarze
REDAKCJA – Na koniec poprosimy o Twoje duchowe przesłanie dla czytających na kobiet. 🙂
KAROLINA – Hmm, myślę, że to się wciąż zmienia, ale najbardziej aktualne w tej chwili, jest dla mnie to zdanie: Będę płynęła tak szybko, jak tego chce najwolniejsza część mnie.
REDAKCJA – Dziękujemy Ci bardzo za rozmowę i mamy nadzieję, że jeszcze będzie okazja do porozmawiania, tym razem na żywo. 🙂