Najpotężniejsze słowa na świecie to te, które kierujesz do siebie samego.
Marie Forleo
Body Positive to ruch rozumiany ogólnie, jako akceptowanie własnego ciała i choć powstał już 25 lat temu, to dzięki social mediom zyskał rozgłos. Powstał z inicjatywy pisarki i producentki Connie Sobczak cierpiącej na zaburzenia odżywiania oraz psychoterapeutki Elizabeth Scott, propagujących w ten sposób wyrozumiałość względem siebie samych i innych. Przeczytajcie różne historie kobiet i ich drogę do Body Positive.
Jak mówić o ciałopozytywności, żeby uniknąć kalek i marketingowej ściemy? Uczmy się tego chociażby od Aleksandry Kisiel – zawodowo dziennikarki, prywatnie mamy i partnerki tworzącej patchworkową rodzinę, a instagramowo znanej jako @Kisielle, która wkłada kij w mrowisko. Ola to po prostu fajna babka, która mówi STOP stereotypom na temat kobiet i ciałopozytywności. Jeśli chcecie się dowiedzieć, jak na nią trafiliśmy i dlaczego w efekcie Ola napisała dla nas felieton poświęcony właśnie ciałopozytywności, to koniecznie zajrzyjcie tutaj.
Po co o tym mówić?
Jak pisze @Kisielle: Ciałopozytywność wybuchła nam w internecie boskimi zdjęciami modelek plus-size, portretami influencerek pokazujących w pełnej krasie swój trądzik, rozstępy, wałeczki na plecach. Hej, zatem czemu nie wykorzystać popularności tego zjawiska do przyjrzenia się relacji z samą sobą? Odpowiedzenie sobie na pytanie „Czym jest dla mnie ciałopozytywność” to krok ku zrozumieniu siebie i innych. Często nie zdajemy sobie sprawy z tego, jaką moc mają nasze słowa – kierowane do córek, koleżanek, czy naszych mam. Krytykowanie wyglądu innych często w ogóle nie ma pokrycia w rzeczywistości, choć boli naprawdę.
– Okazało się, że w wieku 23 lat jestem jednak już trochę za stara na zawód modelki i tak trafiłam do konkursu, w którym zdobyłam tytuł Miss Nowego Jorku. Chcąc startować w kolejnym konkursie, usłyszałam od organizatorów, że powinnam zeszczupleć. To były trudne chwile zwątpienia we własne siły, utrata pewności siebie i poczucia własnej wartości – mówi w wywiadzie Davina, którą możecie oglądać w naszej najnowszej kampanii. Dlaczego warto poruszać temat ciałopozytywności tłumaczy także aktorka Joanna Osyda, którą zaprosiliśmy do naszego programu Dalia Talks.
Za grube, za chude
Z jednej strony ciało jest bardzo ważne w kontekście samoakceptacji – jak pisze w wyróżnionej relacji „Self Love” na Instagramie @jbanaszewska – a z drugiej kompletnie nie. Dlaczego? Jest ważne, bo ciało to MY, pracujemy nad pokochaniem siebie, więc i swojego ciała. Ale… jest w sumie nieważne, bo przecież to jak wyglądamy, nie ma wpływu na to, jakimi ludźmi jesteśmy. Polecamy Wam tę relację (i w ogóle profil Joanny), bo dotyka czegoś bardzo, bardzo intymnego: relacji z własnym ciałem udokumentowanej na zdjęciach z kilkunastu lat. Joanna dobitnie pokazuje co myślimy o sobie jako nastolatki, a później dojrzałe kobiety, które porównują się ze zdjęciami modelek czy innymi kobietami – generalnie ze wszystkimi, których w swojej głowie uznaliśmy za lepszych od siebie.
Dyskusja o ciałopozytywności jest jednak potrzebna zarówno kobietom w rozmiarze 36, jak i 50. Wystarczy posłuchać m.in. Joanny Pachli – autorki popularnego bloga, czy Oli Lewandowskiej z kanału podróżniczego Busem przez świat. Obie nazywane były zbyt chudymi, wyglądającymi niezdrowo, a nawet niezdolnymi do zajścia i donoszenia ciąży czy do wykarmienia dziecka.
– Moje ciało nieraz było ocenione, że jest za chude. Że takie wąskie biodra to nie nadają się do rodzenia dzieci. A te wątłe piersi to nikogo nie wykarmią. A ciąży to w ogóle nie donoszę, bo takie chude to nie donosi – napisała Ola Lewandowska na IG @Busem Przez Świat.
Każde ciało zasługuje na szacunek
Justyna Czajka, modelka która znalazła się w naszej kampanii promującej linię Basic przyznaje, że przeszła długi proces samoakceptacji. Kiedyś bardzo przejmowała się opiniami innych na swój temat, ale znalazła na to sposób – wszelkie niemiłe komentarze traktuje jak… prezent. Justyna żartuje, że jeśli go nie przyjmie, to w czyich rękach zostanie?
@Kisielle pisze: Mnie pomogło niesamowicie, gdy zaczęłam myśleć o moim ciele, jak o jednej z najlepszych przyjaciółek: jak o Karolinie, którą znam od przedszkola, jak o Ali, na którą zawsze mogę liczyć. Bo czy którejś z nich powiedziałabym, że mogą pojechać na wakacje, dopiero gdy na nie zasłużą, mieszcząc się w mniejszy kostium kąpielowy? Czy gdyby miały problemy z związku, usłyszałyby ode mnie, że może powinny trochę schudnąć, żeby partner zaczął uwzględniać ich potrzeby? Każde ciało zasługuje na szacunek, o czym staramy się Was przekonać. Dbajcie o siebie z głową – tu się wszystko zaczyna. Artykuł pochodzi z naszego magazynu – zajrzyjcie do niego tutaj. Dodajemy go do każdego zamówienia złożonego na dalia.pl