Nie doceniasz swojej roli w firmie, na komplement w stylu „Świetnie dziś wyglądasz!” reagujesz: „Nie, to nowa sukienka”, a patrząc w lustro, widzisz nową zmarszczkę i kolejny siwy włos. Kiedy już pomyślisz o sobie coś dobrego, szybko się za to ganisz. Samoakceptacja w czterech krokach.
Pozwalamy, by narzucano nam bardzo wysokie wymagania i popadamy we frustrację, kiedy zdamy sobie sprawę, że nie osiągniemy zamierzonego (wyznaczonego nam przez innych) celu. Uda bez cellulitu, twarz bez ani jednej zmarszczki, wąski nosek i duże piersi. Halo, dziewczyny! Nikt nie jest idealny, czyż właśnie to nie jest piękne?
#1. Samoakceptacja mentalna
Najpierw porzućmy wyobrażenia o tym, jakie powinnyśmy być. Wasze usta są takie, jakie powinny być (a nie, jakie ma Angelina Jolie). Na udach jest cellulit, ale czy naprawdę myślicie, że inne go nie mają? Występy publiczne nie sprawiają Wam przyjemności, no cóż – nie da się być dobrym we wszystkim. Beza znów nie wyszła idealnie? Trudno, Nigella Lawson jest tylko jedna.
#2. Samoakceptacja wizualna
Codziennie rano lub wieczorem umów się na randkę z samą sobą. Stań przed lustrem i znajdź jedną rzecz, którą w sobie lubisz. Nie porównuj się z nikim, spróbuj popatrzeć na siebie z boku – w końcu tak Cię widzą inni. Masz gęste brwi? Szczęściara! Naszyjnik świetnie pasuje do sukienki? Super! Masz oko do dodatków. I tak dalej, do dzieła!
#3. Samoakceptacja życiowa
Weźcie kartkę i na jednej stronie zapiszcie te rzeczy, które lubicie robić, a na drugiej te, za którymi nie przepadacie, ale z jakichś względów robicie. Zobaczcie, których jest więcej? Może warto zapisać się na kurs tańca, zamiast co tydzień zmuszać się do pójścia na siłownię?
#4. Akceptacja dobrej energii
Nauczcie się przyjmować komplementy. Nie podejrzewajcie od razu, że są wypowiadane nieszczerze. Ludzie, którzy prawią nam komplementy, robią to zazwyczaj w dobrej wierze. Uśmiechnijcie się i podziękujcie, zamiast szukać ukrytych powodów tak miłych słów.
A.: Redakcja #DaliaShapeMeUp