Czy kosmetyki naturalne są lepsze od syntetycznych? Zapytaliśmy o to Polę Kryża – blogerkę i propagatorkę zdrowych wyborów, właścicielkę marki Climb2Change oraz Sklepu Naturalnego.
Na swoim blogu zachęcasz kobiety do korzystania z bogactwa, jakie oferuje nam natura. Czy to, co naturalne jest lepsze od tego, co oferuje nam współczesna kosmetologia?
Zdecydowanie to, co naturalne jest lepsze i szkoda, że ciągle trzeba do tego przekonywać. Umówmy się jednak, że naturalne kosmetyki są częścią współczesnej kosmetologii. Różnią się od syntetycznych składnikami, z których są tworzone.
Kosmetyki syntetyczne, jak sama nazwa wskazuje, tworzone są z substancji syntetycznych, a kosmetyki naturalne – niemal wyłącznie z surowców naturalnych, czyli takich pochodzenia roślinnego, zwierzęcego lub mineralnego oraz ich mieszaninami.
Trend na syntetyczne kosmetyki nastał dopiero po wojnie. Nasze babcie korzystały przecież z darów natury, a nas trochę „zbałamucono” w poszukiwaniu piękna. I chyba tu się wszystko zaczęło. Nie chodzi o kupowanie syntetycznych kosmetyków, tylko o modę na piękno, które za sprawą reklam kojarzy się nam właśnie z kosmetykami. Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że idziemy do drogerii i kupujemy Niveę, Garniera, czy inny niedrogi kosmetyk popularnej marki. Większość z nas tak właśnie robi. Niewiele osób zastanawia się nad tym, co kryje skład kosmetyków i uważnie czyta: Sodium Laureth Sulfate, Metylpraben, Etylpraben, Alkohol, PEG, EDTA, SLS, Formaldehyd i inne nazwy, które trudno nawet wymówić.
Chyba najgorszy jest ten pierwszy raz, kiedy tak naprawdę się nad tym zastanowimy. Najpierw, jak przy każdej zmianie jest opór, potem analiza i zastanowienie: co ja nakładam na skórę? Później jest obrzydzenie i decyzja – nigdy więcej nie użyję nic syntetycznego. Wtedy zaczyna się poszukiwanie alternatyw. Z czasem zdobywamy większą świadomość i zaczynamy żyć bardziej zdrowo. Zauważamy, że kosmetyki to tylko dodatek do diety… Ale to chyba temat na kolejny wywiad. Zmierzam do tego, że wybierając to, co naturalne, są efekty: nawilżona, gładka i napięta, zdrowa skóra, lśniące włosy, mocne paznokcie. Uważam, że naturalne kosmetyki wyprą te syntetyczne – to tylko kwestia czasu.
Jesteś właścicielką marki Climb2Change, oferującej naturalne produkty do pielęgnacji. Skąd masz pewność, że substancje wchodzące w ich skład są w 100% naturalne?
Surowce kosmetyczne Climb2Change, to produkty jednoskładnikowe – nierafinowane oleje i masła do pielęgnacji, wody kwiatowe, glinki czy olejki eteryczne. Jednoskładnikowe – to znaczy, że nie ma w nich nic innego. Surowce te są pozyskiwane wyłącznie przez tłoczenie, ekstraktację, filtrację czy destylację. Pochodzą z różnych zakątków świata, ale nie zawierają domieszek, nie są rafinowane czy rozrabiane. Są to czyste surowce, które można stosować samodzielnie, lub dowolnie je łączyć ze sobą, w zależności od potrzeb skóry. Część z tych surowców ma certyfikat Ecocert.
Kosmetyki Climb2Change, które możecie w naszym konkursie na Facebooku!
Dzielisz się ze swoimi czytelnikami przepisami #DIY na domowe kosmetyki z użyciem produktów Twojej marki Climb2Change. Czy wszystkie naturalne składniki możemy ze sobą dowolnie łączyć, czy są takie połączenia, których lepiej unikać?
Niedawno nałożyłam na skórę maseczkę z glinki i bardzo mnie uczuliła. Miałam całą czerwoną twarz, szyję i dekolt. Przestraszyłam się i pomyślałam, że nie mogę jej już używać. Ja – specjalistka od domowych maseczek zapomniałam, że glinek nie można zasuszać na twarzy! Na całe szczęście zaczerwienienie zeszło w ciągu godziny, ale przez dłuższą chwilę byłam nieźle przerażona. Kiedy bawimy się w domowe kosmetyki, trzeba pamiętać przede wszystkim o tym, że każdy ma inny rodzaj cery i do każdej cery, czy problemu skóry pasują inne surowce. Uczulam również na olejki eteryczne, których nie stosujemy bezpośrednio na skórę i do mieszanek dodajemy ich niewielkie ilości. Przepisy, które proponuję są wyjątkowo łatwe. Większość przygotowuję ze składników, które można jeść. Skoro nie szkodzą naszemu zdrowiu, to, czemu miały szkodzić skórze? Owoce to witaminy. Oleje to nawilżanie i ochrona. Glinki – oczyszczanie. Przy zachowaniu podstawowych środków ostrożności można te surowce mieszać ze sobą dowolnie, a co najważniejsze – według aktualnych potrzeb. Skóra będzie nam za to tylko wdzięczna.
Wiele osób nie korzysta z naturalnych kosmetyków, ponieważ są droższe od drogeryjnych. Jak przekonałabyś je do zmiany swojej postawy?
Droższe? Nie powiedziałabym. Ja również kiedyś używałam kremów drogeryjnych. 50 ml kremu do twarzy wystarczało mi na miesiąc stosowania, 250 ml szamponu na 3 tygodnie, a odżywkę wręcz wylewałam na włosy, bo nie dawała pożądanego efektu. Kremy i oleje, które stosuję teraz wystarczają mi średnio na 3 miesiące, a niektóre produkty nawet na pół roku. Szampony do włosów i odżywki mam wyjątkowo długo, wręcz nie chcą się kończyć. Mało tego – stosuję dużo mniej kosmetyków! Moja kosmetyczka jest szczuplejsza, więc wydaję mniej pieniędzy. Czy to wystarczające argumenty?
W popularnych drogeriach również możemy znaleźć kosmetyki naturalne – a przynajmniej tak są reklamowane. Czy bez specjalistycznej wiedzy (np. szukając w składzie najbardziej typowych konserwantów czy parabenów) możemy szybko sprawdzić, czy rzeczywiście są naturalne?
Wystarczy przeczytać, co jest na początku składu. Według regulacji unijnych, na początku listy powinny znajdować się składniki, których jest najwięcej. Jeśli np. skład żelu pod prysznic zaczyna się od AQUA, a później jest SLS, z gąszczu składników wyłaniają się PEG-i Prabeny oraz inne substancje, których nazw nie sposób zrozumieć, to do naturalnych on raczej nie należy. Warto poszukać informacji o markach w Internecie – sprawdzać, czy mają certyfikaty ekologiczne, zapoznać się z ich filozofią. Jest kilka certyfikatów ekologicznych, które ułatwiają szybką decyzję, np. Ecocert, BDIH, NaTrue.
Warto zwrócić uwagę na certyfikat CSE, który oznacza nie tylko, że kosmetyk jest naturalny, ale również jego produkcja odbyła się z poszanowaniem dla środowiska i ludzi. Dodam tylko, że są też kosmetyki i surowce, które tych certyfikatów nie mają, a gwarantują naprawdę wysoką jakość. Trzeba się trochę otworzyć na nieznane, zagłębić i poszukać. A gwarantuję Wam, że to wchodzi w krew! Jeśli nie chce Wam się szukać – zapraszam do mojego sklepu z kosmetykami naturalnymi – tutaj nie ma miejsca na ściemę. Kosmetyki naturalne są przeze mnie starannie wybierane i testowane na własnej skórze.
Jedną z substancji, na jakie powinnyśmy uważać, są syntetyczne filtry UV. Jak w takim razie rozpoznać, który krem z filtrem jest dobry, a który nie? To bardzo ważne nie tylko latem, ale także jesienią i zimą, kiedy złuszczamy naszą skórę i musimy zapewnić jej ochronę przed słońcem.
Temat filtrów przeciwsłonecznych jest dość skomplikowany i podlega ciągłym analizom. Ważniejsza jest moim zdaniem świadomość tego, że pod wpływem promieniowania słonecznego nasza skóra się starzeje. Jednocześnie potrzebujemy słońca, by wytwarzać witaminę D, dlatego jeśli się opalamy – róbmy to z głową. Po prostu, co za dużo, to nie zdrowo. Polecam kremy tylko z certyfikatem ekologicznym, bądź własnej, domowej produkcji. Jako ochronę można stosować również oleje naturalne i masła. Z właściwości ochronnych przed słońcem słyną m.in. olej z pestek malin, olej z nasion marchwi czy masło shea. Trzeba jednak pamiętać, że tworzą one krótkotrwałą barierę ochronną i przy intensywnym opalaniu warto sięgnąć po krem z filtrem od zaufanego producenta kosmetyków naturalnych.
A popularna lanolina, którą znajdziemy m.in. w kremach nawilżających?
A czym jest lanolina? To wosk chroniący wełnę owiec przed zamoczeniem. I jednocześnie świetny produkt pielęgnacyjny, ponieważ ma skład podobny do warstwy lipidowej skóry ludzkiej. Bardzo dobrze łagodzi podrażnienia i pomaga zwalczyć suchość skóry. Jej stosowanie zależy od względów czysto etycznych. Ja osobiście jej nie używam. Wolę masło shea.
Czy masz jakieś swoje rytuały pielęgnacyjne, które codziennie stosujesz?
Codziennie wieczorem nakładam maseczkę z glinki, dzięki czemu dokładnie oczyszczam skórę z zanieczyszczeń. Po tym stosuję hydrolat z róży damasceńskiej i olej z pestek malin.
Glinka czerwona marki Climb2Change
Olej z pestek malin marki Climb2Change
Hydrolat z róży marki Climb2Change
Na pewno nasze czytelniczki zastanawiają się, jakich kosmetyków naturalnych do pielęgnacji sama używasz. Możesz nam to zdradzić?
Poza tymi, które wymieniłam powyżej, to niewiele. Rano stosuję lekki krem do twarzy, obecnie AnneMarie Borlind. Kiedy jestem w podróży, to do oczyszczania twarzy, zamiast glinki używam mydła Aleppo. Stosuję olej kokosowy, kiedy zmywam makijaż. Do kąpieli sięgam po żel pod prysznic Sante i szampon do włosów tej marki, oba z serii Family.
Na koniec poprosimy Cię o 3 nieoczywiste mity, dotyczące naturalnej pielęgnacji skóry.
- Kosmetyki naturalne są droższe od drogeryjnych. O tym już mówiłam – nie są. Mimo tego, iż cena jednostkowa produktu czasami bywa wysoka, w perspektywie czasu ta inwestycja się zwraca i jest bardziej ekonomiczna.
- Kosmetyki naturalne nie działają – współczesne kosmetyki naturalne to naprawdę skomplikowane receptury, które działają nie gorzej, niż kosmetyki syntetyczne. A co najważniejsze – są zdrowe i nie szkodzą.
- Ciężko dopasować kosmetyki naturalne do rodzaju cery – producenci kosmetyków naturalnych wychodzą naprzeciw naszym oczekiwaniom i tworzą serie kosmetyków dobrze dopasowanych do problemów skóry. Polecam zapoznać się z markami AnneMarie Borlind (sama używam) i Sante Naturkosmetik. Na pewno znajdziecie coś odpowiedniego!
Zapraszamy na bloga Poli: climb2change.pl oraz na Sklepnaturalny.pl
Przypominamy o naszym konkursie na Facebooku, w którym do wygrania są m.in. naturalne produkty marki Climb2Change!