Są odważne, lubią wyzwania i nie boją się żadnej pracy. Czasem „tylko” sprzątają, a czasem działają cuda. O kim mowa? O dwóch nieustraszonych kobietach, które swoją pasję – jaką jest ekologia i troska o środowisko – przerodziły w działalność. Przedstawiamy EkoBabki!
W jaki sposób zrodziła się w Waszych głowach idea na taką działalność?
SOWA: Trochę przez przypadek, a trochę z potrzeby rozwinięcia skrzydeł. Kończył mi się już urlop macierzyński, miałam dwójkę malutkich dzieci i wizję powrotu do pracy w korporacji. Wiedziałam, co się z tym wiąże, a za wszelką cenę chciałam uniknąć takiego trybu pracy. Wiedziałam też, że to ostatni moment by otworzyć coś swojego, zapisać się w historii świata. Pamiętam to jak dziś – siedzimy z Kurką w pokoju, popijamy kawę i składamy kolejne pranie. Po południu musiałyśmy pójść do jej starego mieszkania, żeby ponownie posprzątać po wyprowadzce. Ponownie, ponieważ dzień wcześniej była tam firma sprzątająca, która podobno posprzątała, niestety poziom tej usługi pozostawiał wiele do życzenia…
KURKA: Więc ja mówię do Katarzyny – otwieramy firmę sprzątającą. Pokażemy, jak się sprząta w Krakowie! Od tego się zaczęło. Dla mnie to również był idealny moment… Prowadzę z mężem działalność, która zajmuje mi jedynie kilka godzin tygodniowo, miałam sporo wolnego czasu, który mogłam i chciałam jakoś zagospodarować. A że lubię sprzątać i od jakiegoś czasu już korzystałam jedynie z własnej roboty środków czyszczących, to wspólnie uznałyśmy, że dlaczego by nie zacząć robić tego u innych i przy okazji pokazać, że da się wysprzątać mieszkanie bez użycia chemii.
Nie mówimy tutaj o zwykłym sprzątaniu, lecz o sprzątaniu ekologicznym, co jest niestety rzadkością. Jak wpadłyście na ten pomysł?
Ekologia jest dla nas ważna – nie było innej opcji. My już od pewnego czasu stopniowo walczyłyśmy z chemią domową. Bawiłyśmy się z octem i sodą oczyszczoną. Chyba nie wyobrażałyśmy sobie tego inaczej. Ok, faktycznie nie miałyśmy na początku bladego pojęcia od czego zacząć, ale siedziałyśmy wieczorami, kombinowałyśmy, czytałyśmy najróżniejsze blogi – i tak powolutku klarowało się w naszych głowach, jak to ma wyglądać. Cały czas coś ulepszamy. Pamiętam jedno z pierwszych mieszkań – znajoma poprosiła nas, byśmy wysprzątały kuchnię jej mamy. Jestem pewna, że ta Pani do dziś nas wspomina, a zapach octu pewnie nadal unosi się w kuchni… Praktycznie całą zalałyśmy octem, oj działo się, hahaha… Dziś wyglądałoby to całkowicie inaczej.
Sprzątanie szkodzi kobietom tak, jak palenie 20 papierosów dziennie
A jak Wasze założenia dotyczące eko porządków wypadają w zderzeniu z rzeczywistością? Czy stosowanie przyjaznych naturze środków czystości są problematyczne?
Nie ma co się czarować, nie zawsze idzie jak po maśle, brud nie schodzi na sam widok naszej pasty, a kamień nie rozpuszcza się od samego zapach octu… Zazwyczaj potrzeba więcej czasu niż przy standardowym sprzątaniu. Można wlać do toalety najbardziej znany specyfik, odczekać minutę i voila – lśni się i „pachnie” jak trzeba. Ale potem mało kto się zastanawia, gdzie ta chemia płynie, jak wpływa na nasze środowisko – i co najważniejsze – na nasze zdrowie. Dlatego zawsze podkreślamy, że pierwsze sprzątanie jest najgorsze. Trzeba porządnie wszystko doszorować i doczyścić, a później wystarczy już tylko dbać i regularnie sprzątać – ot, to tyle w temacie problematyczności.
Dlaczego warto szukać naturalnych rozwiązań, rezygnując z łatwo dostępnej chemii?
Bo to nasz obowiązek. Jeśli my o siebie nie zadbamy, to kto to zrobi? Jeśli my nie zatroszczymy się o nasze środowisko i o naszą planetę, to co zostawimy naszym dzieciom? Dopiero w momencie, jak zaczęłyśmy wgłębiać się w cały ten temat, jakim jest ekologia, zrozumiałyśmy skalę problemu. Tak serio – jeszcze rok temu, jakby mi ktoś powiedział, że ja takie rzeczy będę opowiadać, to bym go wyśmiała. A dziś, po dwóch latach zmagania się z AZS syna, wiem, że trzeba niesamowicie zwracać uwagę na to, co jem, co wdycham, kupuję czy ubieram. Całego świata nie zmienimy, same ledwo raczkujemy, ale staramy się i uczymy każdego dnia.
Wasze zajęcie traktujecie jako sposób na biznes, czy bardziej jako misję, którą macie do spełnienia i w której możecie się samorealizować?
Chyba na początku miał być po prostu biznes. Chęć sprawdzenia się w czymś nowym, bycie niezależną. Miałyśmy sprzątać coraz to większe przestrzenie, biura i zakłady. A tutaj pojawiają się propozycje warsztatów, ekometamorfozy. Same jesteśmy zaskoczone, w jakim kierunku idziemy. Widać, że ludziom zależy, że chcą dyskutować, że chcą coś zmieniać i mieć wpływ na otoczenie. Ekologia jest dla nas coraz ważniejsza, a nas – ludzi świadomych – coraz więcej. A w grupie siła <3
Takie ekologiczne, prezentowane przez Was podejście na pewno stanowi inspirację dla wielu osób. Ale skąd Wy ją czerpiecie? Czy jest coś lub ktoś, kto was inspiruje i od kogo zasięgacie wiedzy?
Jasne, że tak! U nas wszystko zaczęło się od Zielonego Zagonka. To blog Pani Ewy Kozioł. Istna skarbnica wiedzy – razem z najważniejszymi zasadami ekosprzątania i zdrowego życia w jednym miejscu. To od jej przepisów wszystko się zaczęło. Siedziałyśmy po nocach i robiłyśmy pasty, mieszałyśmy spraye, później testowałyśmy je na własnych kuchniach i łazienkach. Teraz mega inspirację stanowią różne eko festiwale. Mamy to szczęście, że mieszkamy w Krakowie. Tutaj co weekend mają miejsce jakieś tematyczne eventy i targi, na których można spotkać naprawdę ciekawych i mądrych ludzi – a to dopiero niesamowita inspiracja!
Wiele kobiet pragnie być jak „perfekcyjna pani domu”. Praca, sprzątanie, gotowanie… jak w natłoku codziennych obowiązków nie zatracić swojej kobiecości? Jakie są Wasze sposoby na jej pielęgnowanie?
SOWA: Odpowiedź
jest tylko jedna. Wrzucić na luz. Boję się perfekcyjności, bo to taka
sztandarowa cecha XXI wieku. Wszystko
wokoło jest idealne, piękne i dopieszczone. A najbardziej zdjęcia wrzucane w Internet.
Potem oglądamy się dookoła i zastanawiamy, co robimy nie tak. Dlatego nie dajmy
się zwariować! Ja poprzez słowo kobiecość rozumiem silną i uśmiechniętą mamę i
żonę, która – gdy ma wszystkiego dosyć – ubiera strój sportowy i ucieka na salę
treningową pole dance i tam się wyżywa, albo jeszcze lepiej – jedzie z
przyjaciółką na miasto na ploty przy pysznej i ciepłej kawie. O, a wersja all
inclusive – babski wieczór i tam robimy
sobie paznokcie i brwi, słuchamy dobrej muzyki, popijamy winko, trochę
narzekamy. Do domu wracamy w nowej, zrelaksowanej i ekskluzywnej odsłonie.
KURKA: Jak dla mnie – podstawa to wanna z gorącą wodą, do tego kilka kropli olejku, maseczka na twarz, dobra książka i chwila dla siebie – wychodzę zrelaksowana, „piękna” 😉 i mogę działac dalej. Najważniejsze, żeby w tej całej gonitwie nie zapomnieć o sobie. Często jest tak, że robimy wiele dla innych i stajemy na głowie, żeby wszystkim pomóc, dogodzić, pokazać, że damy radę i potrafimy. A wystarczy na chwilę odpuścić i pomyśleć o sobie.
Jakie są wasze plany na przyszłość związane z działalnością EkoBabek?
To chyba jedno z trudniejszych pytań jakie mogłaś zadać. Mamy mnóstwo planów i marzeń, jedne bardziej, a drugie mniej realne – ale kto komu zabroni bujać w obłokach? Nikt 😀 Na chwilę obecną skupiamy się na poszukiwaniach kolejnego takiego idealnego duetu jak my. Potrzebujemy pomocy, by trochę siebie odciążyć, móc przyjmować kolejne zlecenia ale i przede wszystkim iść dalej do przodu. Co do reszty, póki co, niech to pozostanie jeszcze tajemnicą.
Jaki jest wasz największy sukces, którym chciałybyście się pochwalić?
SOWA: Chyba jednogłośnie przyznamy, że ekometamorfoza jednego z małopolskich przedszkoli. Tamtejsza Pani Dyrektor to wspaniały człowiek. Była jedną z pierwszych osób, które dowiedziały się o powstawaniu naszej firmy. Już wtedy zapowiedziała, że chce, abyśmy uczyniły jej przedszkole zielonym punktem na mapie. Ja ją wtedy wyśmiałam… że się za dużo reality show naooglądała, że sanepid nas wszystkich pozamyka. A tu proszę, dziś – prawie rok później, jesteśmy już po generalnym sprzątaniu przedszkola. Pani z sanpeidu podobno przeszczęśliwa. Co więcej, będziemy tam za niedługo przeprowadzać warsztaty tworzenia ekoCzyścików – czyli naturalnych domowych past do sprzątania. No coś pięknego! A wszyscy dobrze wiemy, że dzieci w przedszkolu chłoną takie informacje. Jestem pewna, że po powrocie do domu od razu z dumą pokażą, co stworzyły i będą chciały same próbować sprzątać tak w domu. Jeśli zarazimy ekosprzątaniem choć jedną rodzinę, to już odniosłyśmy ogromny sukces! Już się cieszę!
Z jakimi osobami pracujecie na co dzień, jacy klienci zgłaszają się do was najczęściej?
Najróżniejsi. Począwszy od tych, którzy proszą nas o pomoc, bo po prostu potrzebują sprzątaczki (cały czas szukam jakiegoś fajnego zamiennika tego słowa, bo chyba nie do końca je lubię) poprzez osoby znajdujące nas w sieci świadomie – bo ekologia jest dla nich ważna i szukają rozsądnej pomocy – takiego duetu jak my, który nie dość, że sprząta, to jeszcze sprawia, że wracając po pracy czują się zdrowo i bezpiecznie we własnych czterech ścianach. Każdy klient to osobna ciekawa historia. Z niektórymi widujemy się rzadko i niewiele o nich wiemy, bo mijamy się tylko w progu, ale są i tacy, z którymi widzimy się co tydzień. Klientów mamy super 🙂
Jaki jest wasz prywatny stosunek do sprzątania? Wasze domy zawsze lśnią czystością, czy może zdarzają się dni, kiedy sobie odpuszczacie i stawiacie na odpoczynek?
SOWA: A znasz
powiedzenie, że szewc bez butów chodzi? Ja się w tym temacie rozpisywać nie będę
😀
KURKA: To może ja coś dodam? 😀 Niestety z tym szewcem i jego butami to trochę prawda… Kiedyś to było nie do pomyślenia, żebym nie miała lśniących kranów, wypolerowanych luster czy czyściuteńkich podłóg, ale z czasem musiałam odpuścić, bo nie dawałam rady. Teraz najważniejsze jest, żeby tzw. „rynek” był ogarnięty. Uwielbiam sprzątać i wracać do czystego domu, ale nie zawsze tak jest. Najlepsze jest to, jak wracam po pracy do domu i dostaję wiadomość od Klientki, że „cudownie jest wrócić do tak czystego i pięknego domu” – od razu dostaję powera i zabieram się znowu do roboty. Więc nasi kochani Klienci – im częściej takie wspaniałe wiadomości do nas wysyłacie, tym lepiej sprząta nam się własne cztery kąty 😀
Wyznajecie filozofię minimalistyczną i zero waste– im mniej środków myjących tym lepiej – czy możecie nam opowiedzieć o tym coś więcej? Dlaczego ma to tak duże znaczenie dla naszego środowiska?
Odpowiedź nie jest jednoznaczna, bo powodów jest kilka. Jednym z nich jest oczywiście ekologia. Dla wielu z nas najważniejszą kwestią i motywatorem będzie nasze zdrowie i to jest oczywiście wspaniały argument, ale pozostają jeszcze inne, równie ważne powody. Nie bez powodu mówi się „im mniej, tym lepiej”. To również nasza „zero waste’owa” dewiza.
Po pierwsze – ilość plastiku produkowana przy zwykłym sprzątaniu. Na rynku dostępne są setki najrozmaitszych czyścideł. Zdecydowana większość w plastikowych, jednorazowych pojemnikach. Wmawia się nam, że do każdego pomieszczenia i każdego rodzaju zabrudzenia potrzebny jest osobny specyfik. Nasze półki uginają się od komercyjnej chemii. Zużyte butelki lądują w końcu w koszu na śmieci. Pół biedy, jeśli uda się je przetworzyć, podać recyklingowi, ale dobrze wiemy, że Polska w tym temacie jeszcze trochę kuleje, więc musimy za wszelką cenę ograniczyć takie niepotrzebne zużycie plastiku. Jak służy tej sprawie ekologiczne sprzątanie? To proste. My zamawiamy tylko półprodukty, z których przygotowujemy nasze pasty i spraye. Pasty przechowujemy w szklanych słoiczkach, spray w wielorazowych atomizerach.Naprawdę nie trzeba dziesiątek butelek, żeby porządnie wysprzątać dom.
Po drugie – pamiętajmy, że każdy z tych użytych specyfików nie jest obojętny dla naszego otoczenia. Wszystkie płyny do podłóg, pasty czy mleczka zmywane są z wodą i zaczynają dalej krążyć w rurach. Oczywiście wiele toksyn zostaje oczyszczonych, ale nie ma co się oszukiwać, że są on obojętne dla naszego środowiska. Dlatego tak ważna jest ekologia – to, byśmy zwracali baczną uwagę na to, co spuszczamy razem z wodą i na to, co roznosimy w powietrzu. Coraz głośniej mówi się o drastycznym wpływie komercyjnych środków czystości na zanieczyszczenie powietrza. Amerykańscy naukowcy biją na alarm, że problem ten dotyczy w dużej mierze miast, a jego skala porównywana jest do zanieczyszczeń powodowanych przez samochody. Czy to nie jest przerażające? Więc czym zatem pachnie w naszych domach? Zbliża się jesień i zima, a więc okres wysokich wskaźników smogowych. Nie trujmy się jeszcze bardziej. Zadbajmy o powietrze w naszych czterech ścianach i stwórzmy w nich prawdziwą oazę dla naszego zdrowia.
Czytaj także: Zakupy. Nie wydawaj, ale zainwestuj!
Czy macie jakieś przemyślenia, które chciałybyście przekazać wszystkim kobietom?
Chciałabym, żeby każda z nas się na chwilę zatrzymała i zastanowiła, co jest w stanie zmienić wokół siebie i we własnym domu, aby żyło nam się lepiej. Zdrowiej. Nie bądźmy egoistami. Pomyślmy o naszej Planecie, dzieciach, wnukach i o świecie, w jakim może przyjść im żyć za kilkadziesiąt lat. Nie stójmy bezczynnie tylko narzekając – ruszmy się z fotela. Im więcej nas będzie mówiło o problemach ze środowiskiem i jego zanieczyszczeniem, tym lepiej. Ja nie mówię tutaj, aby z dnia na dzień rzucić wszystko i zostać eko-freakami, same do takich absolutnie nie należymy, ale zachęcam, żeby małymi kroczkami zacząć wprowadzać potrzebne zmiany. Zacznijmy właśnie od naszych domów. Pokażmy, że się da i że nam zależy. Bądźmy przykładem. Jeśli my zapoczątkujemy coś nowego i dobrego, jestem pewna, że nasze dzieciaki ruszą później w świat i będą stanowiły wspaniały przykład dla całej reszty. Inaczej być nie może.