Beata Bojda udowadnia, że dojrzała kobieta może mieć w sobie więcej pasji i siły do działania, niż niejedna dwudziestka. Z wykształcenia jest polonistką, ale w pewnym momencie swojego życia postanowiła podążać ścieżką prawdziwej pasji. Została makijażystką, charakteryzatorką i stylistką, a ostatnio rozwija się także, jako projektantka. Największą popularność przyniósł jej niezwykły projekt, łączący sztukę ludową z nowoczesnością. O ETNO pisały ogólnopolskie i zagraniczne media, a londyńska The Brick Lane Galler wystawiła projekty w swoich wnętrzach. W grudniu będzie można zobaczyć go także w Paryżu. Przeczytajcie wywiad z Beatą i poczujcie pozytywną energię, jaka od niej płynie!
Fot. @Make up artist Beata Bojda
Dalia: Od czego zaczęła się Pani przygoda ze sztuką makijażu?
Beata Bojda: Chyba jak każda kobieta, zaczęłam próbować swoich sił w makijażu jeszcze jako nastolatka. Profesjonalnie zajęłam się tą dziedziną siedemnaście lat temu. Zaczynałam od makijaży ślubnych. Z czasem zafascynowało mnie artystyczne oblicze makijażu, nadawanie mu treści. Nawiązałam wtedy współpracę z agencjami mody i projektantami, dla których tworzyłam charakteryzacje do sesji zdjęciowych i pokazów mody.
Beata na backstage’u akcji „Z fejsa na billboard” organizowanej przez Galerię SFERA.
Jest Pani nie tylko charakteryzatorką, ale też stylistką i kostiumografem, co pozwala na kompletną kreację postaci od strony wizualnej. Jak wygląda praca na planie?
W produkcji filmowej czy teatralnej ostatnie słowo należy do reżysera. To on akceptuje efekt końcowy charakteryzacji. Oczywiście ważne jest, by wizerunek współgrał z temperamentem aktora, ale przede wszystkim odzwierciedlał usposobienie odgrywanej postaci i pomagał mu się w nią wcielać. Jeśli aktor nie będzie czuł się komfortowo w nadanym mu wizerunku, będzie to przeszkoda we wcielaniu się w odgrywaną rolę.
Fot. @Make up artist Beata Bojda
A co dzieje się w chwilach, kiedy na backstage’u dochodzi do konfrontacji kreatywnych osobowości projektanta i makijażystki, a ich wizje charakteryzacji są zupełnie różne?
W pokazach mody i sesjach zdjęciowych najważniejsze jest ukazanie myśli projektanta, dlatego modelki niejako wkomponowuje się w stylistykę kolekcji. Pracując na zlecenie projektanta, makijażysta jest odtwórcą jego wizji, która zawsze jest najważniejsza. W przypadkach, kiedy sama tworzę projekt, wszyscy, których zapraszam do współpracy muszą pracować zgodnie z moim pomysłem.
Jakiś czas temu postanowiła Pani wskrzesić zapomniane rękodzieło. Jakie były początki tej idei?
Każdy makijażysta w pewnym momencie swojego życia chciałby, aby jego prace mogły być pokazane szerszej publiczności. Kiedy trzy lata temu postanowiłam zająć się makijażem i stylizacją na pełen etat, wiedziałam, że muszę zacząć publikować efekty swojej pracy. Dobrych stylistów i makijażystów jest naprawdę wielu. Postawiłam na oryginalność i sztukę ludową. W moim pierwszym edytorialu wykorzystałam koniakowskie koronki, dzięki którym między innymi w ubiegłym roku otrzymałam tytuł Artysty Roku.
Backstage /Etno w wydaniu fashion /Julia Izmalkowa /@irophoto /Caroline /beatabojda make up artist &stylist
Teraz świat podbija Pani pomysł pełen papierowych kwiatów. Jak powstawały poszczególne elementy stylizacji projektu ETNO?
To był bardzo trudny, kosztowny i wieloetapowy projekt. Kiedy w mojej głowie wykrystalizował się pomysł, rozpoczęłam pracę nad kolorystyką i formą papierowych koron. Zanim sama nauczyłam się robić kwiaty tradycyjną metodą sprzed prawie 200 lat, poprosiłam o pomoc znajomą rodziny. Korony powstawały w kilku etapach. Cały czas byłam obecna przy ich realizacji, wykonywałam te mniej skomplikowane czynności, jak zwijanie listków czy pąków. Z gotowych kwiatów komponowałam całość i dopiero w chwili gdy miałam już koronę na własnej głowie, akceptowałam dany model. Kolejnym krokiem było zgromadzenie tkanin, koronek i haftów i sukien, które własnoręcznie przerabiałam i modyfikowałam tak, aby wraz z koroną tworzyły spójną całość. Na końcu wybierałam biżuterię i projektowałam makijaż do danego portretu.
Projekt ETNO, fot. Ula Kóska
Projekt ETNO, fot. Ula Kóska
Projekt ETNO, fot. Ula Kóska
Projekt ETNO, fot. Ula Kóska
Gdzie możemy zobaczyć Pani dzieła z projektu ETNO?
W ubiegłym roku ETNO było pokazane w londyńskiej The Brick Gallery, a w grudniu będzie można je zobaczyć w Paryżu. Jestem w trakcie rozmów z galeriami w Łodzi, Katowicach i Krakowie – mam nadzieję, że uda się pokazać moje dzieła także w Polsce. Stylizacja panny młodej w białym wieńcu wystąpiła niedawno w baletowej wersji „Króla Wichrów”, dla którego już własnoręcznie wykonałam papierowe korony pasterek.
Zamiłowanie do kreowania przekłada się również na modę – w jaki sposób powstają Pani kolekcje?
Wszystkie kolekcje na razie są niewielkie. Inspiracją do ich powstania zawsze są motywy, które uważam za interesujące, jednocześnie starając się przedstawić je w nowoczesny, alternatywny sposób. Tak było z moją kolekcją „LAZY”, inspirowaną latami 30-tymi, czy „ROYAL BIRD” gdzie chciałam pokazać urodę perliczek.
Collection- Beata Bojda Make up, style- Beata Bojda Photos- Ewa Żylińska Graphic- Kasia Worek Models- Zuzanna Bojda , Nikola Pasterny.
Pojęcie piękna naturalnie kojarzy się z Pani zawodem. Jak brzmi dla Pani jego definicja?
Uniwersalna definicja piękna nie istnieje. Tworzą ją sami ludzie, trendy w modzie, malarstwie, architekturze, a obecnie także lekarze medycyny estetycznej. Uroda przemija. Należy ją pielęgnować, ale pod żadnym pozorem nie można zatracać się w jej podtrzymywaniu za wszelką cenę, zapominając o innych pięknych aspektach życia.
Proces kreacji to przemienianie wizji w rzeczywistość.
Kiedy przychodzi poczucie, że dzieło jest skończone?
Proces kreacji nigdy nie jest zakończony. Kiedy patrzę na moje prace zawsze, znajduję w nich coś, co bym zmieniła. Myślę, że wynika to właśnie z tego niekończącego się procesu powstawania obrazu w mojej głowie, który zmienia się w miarę poznawania nowych rzeczy. Czasem są to nowe techniki realizacji, czasem inni ludzie, czy nowa wiedza, której wcześniej nie miałam.
Melancholia, Kostiumy/style/make-up – Beata Bojda photo – Mariola Glajcar modael – Kasia Worek
Co chciałaby Pani powiedzieć kobietom, które znajdują się pod nieustanną presją dążenia do stereotypowego ideału piękna?
Jeśli dążenie do tego ideału daje im radość i spełnienie, to nie ma w tym nic niewłaściwego. Najważniejsze, by czuć się dobrze we własnej skórze i pamiętać, że prawdziwe piękno nie jest perfekcyjne. Piękno jest ciekawe i interesujące, a wiek nie ma tu żadnego znaczenia.