Aktorzy, których obserwujemy w telewizji czy na deskach teatrów, wydają się nam bliscy, a jednocześnie tak dalecy, że ciężko się w tym odnaleźć. Z jednej strony, niejednokrotnie identyfikujemy się z ich postaciami, mamy wrażenie, jakby tekst scenariusza dotykał nas na wskroś. Z drugiej jednak, trudno nam sobie wyobrazić, że ta wspaniała aktorka, to prywatnie po prostu kobieta z sąsiedztwa. Taka jak Ty czy ja. Pełna obaw o sprawy zwykłe, przepełniona wrażliwością, czasem smutkiem, czasem radością…
Dziś mamy wyjątkową przyjemność spotkać się jak przy herbacie, ze wspaniałą aktorką Teatru Polskiego W Bielsku-Białej, która zgodziła się na rozmowę… trochę prywatną. Szczerze, bez lukru, o przemyśleniach dnia codziennego i wnioskach z kilkuletniej kariery. Nie przeciągając, zapraszamy do lektury wywiadu! 🙂
Początki pracy w zawodzie i nostalgia Kaliny Jędrusik
Redakcja Shape me up – Jesteś absolwentką krakowskiej PWST. Kiedy zrozumiałaś, że aktorstwo to Twoja droga?
Wiktoria Węgrzyn – Bardzo wcześnie. Tak naprawdę nie pamiętam kiedy dokładnie przyszła do mnie ta myśl. Wydawało mi się to po prostu bardzo naturalne. Sprzyjał temu mój dom, w którym zawsze było bardzo dużo muzyki, wiele rozmów o teatrze i filmie. Pomagała również moja natura, duży temperament, ciekawość drugiego człowieka i wrażliwość – cecha, która kiedyś mylnie wydawała mi się słabością. Pochodzę z Krakowa i to właśnie Krakowska Szkoła Teatralna byłą tą „wymarzoną”. Cieszę się, że właśnie na tej uczelni miałam szanse się kształcić.
Redakcja – W nagradzanym monodramie „Wyspa Kalina”, który zobaczyć można na deskach bielskiego teatru, mistrzowsko grasz ikonę polskiego kina Kalinę Jędrusik. W popkulturze bardzo powierzchownie postrzeganą przede wszystkim jako PRL-owski symbol seksu i skandalistkę. Wejście w tę rolę z pewnością pozwoliło Ci odkryć jej inne oblicza. Czego Twoim zdaniem współczesne kobiety mogłyby nauczyć się od Kaliny?
Wiktoria – Moim marzeniem jest, aby spektakl, który opowiada w teorii o jednej, dość charakterystycznej kobiecie – Kalinie Jędrusik, był spektaklem, w którym każda kobieta odnajdzie cząstkę siebie. Bo tak naprawdę każda z nas, jest codziennie narażona na funkcjonowanie w świecie pozorów, stereotypów, utartych schematów, w efekcie czego zakładamy maski, pozujemy się na te silniejsze lub przeciwnie – słabsze. W zależności od tego z kim albo z czym przyjdzie się nam mierzyć. I nagle okazuje się, że prawda o samej sobie jest bardzo trudna do odzyskania. Właśnie z tym niewątpliwie mierzyła się sama Kalina. Mam poczucie, że „ prawdy” o niej nie odkryjemy nigdy, ale wartością jest sama próba wejścia w jej świat, zawieszony pomiędzy kolorową kreacją, cielesną odwagą, mocnym obliczem, a jej trudną rzeczywistością. Także przecież kompleksami i strachem przed odrzuceniem. Ja osobiście pokochałam w Kalinie jej nostalgię – moim zdaniem to wtedy była najpiękniejsza, zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz. Myślę, że trochę tej nostalgii we mnie zostało.
Szczerze? Nie wiem, czy współczesne kobiety powinny się czegoś uczyć od Kaliny. Myślę o tym raczej tak, że powinnyśmy wszystkie mieć świadomość tego, że takich wrażliwych „Kalin”, jest bardzo dużo wokół nas. Warto mieć dla siebie nawzajem więcej czułości.
O trudach pracy w zawodzie i przywileju zakładania masek
Redakcja – Nie jest tajemnicą, że poza aktorskimi występami, równie często można zobaczyć Cię na scenie przy okazji występów wokalnych. Śpiew to dla Ciebie dopełnienie aktorstwa, czy może osobny pomysł na życie?
Wiktoria – Kocham muzykę i kocham śpiewać. Zawsze jednak myślałam, o tym jak o dodatkowej formie scenicznej, w której po prostu mogę wyrażać swoje emocje i najczęściej łączyłam śpiew z teatrem. Jednak muszę przyznać, że w moim życiu zawodowym coraz częściej pojawiają się takie wyzwania muzyczne, które co rusz prowadzą mnie w nowe „rejony”. Bez trwogi w sercu i zbędnych oczekiwań mam zamiar zachować maksymalną otwartość na to co los w tej kwestii przyniesie. 🙂
Redakcja – Masz duże doświadczenie zawodowe, ale zastanawiam się jak wygląda to w praktyce. Z jednej strony działasz w fachu, w którym dobra relacja z własnym ciałem jest niezwykle ważnym elementem, ale z drugiej to ciało właśnie, pokazywane na scenie i przed kamerą, nierzadko poddawane jest surowej ocenie. Jak sobie z tym radzisz?
Wiktoria – Dla swojego ciała trzeba mieć bardzo dużo czułości. Dla mnie, to też był proces i mam wrażenie, że on cały czas trwa. Muszę jednak oddzielić moje poczucie cielesności na scenie/na planie i poza nią/nim. Traktuje aktorstwo dość rzemeślniczo i w procesie prób moje ciało zaczyna należeć do postaci, którą gram w sztuce. Ważne jest oczywiście to, aby wszystko co stanie się z moją rolą poprzez moje ciało, było w pełni uzasadnione – zarówno przez twórców spektaklu jak i przeze mnie. Ale zmierzam do tego, że paradoksalnie łatwiej jest zaakceptować swoją cielesność na scenie po „schowaniu się” za postacią, niż prywatnie na co dzień.
O dobrych relacjach z ciałem i refleksjach po trzydziestce
Redakcja – Czy na przestrzeni lat, przyszło Ci mierzyć się z rolami trudnymi, ale trudnymi właśnie na poziomie fizyczności, gdzie pojawiła się konieczność obnażenia się z intymności?
Wiktoria – Muszę przyznać, że moje wszystkie doświadczenia ze scenami intymnymi w moim życiu zawodowym, były na szczęście bardzo profesjonalne. Mówię „na szczęście”, bo wiem też, że z tym bywało różnie i cieszę się, że coraz częściej podejmuje się publicznie temat pewnych standardów, jakie powinny temu towarzyszyć.
Redakcja – Co z Twojej perspektywy jest w takich sytuacjach kluczowe dla aktora/aktorki?
Wiktoria – Myślę, że ważne jest, aby pozostać, ze swoim ciałem po prostu w dobrym kontakcie. Oczywiście, że należy o nie dbać – jak o wszystko na czym nam zależy. Ale takie „zadbanie” rozumiem też jako umiejętność odpuszczenia pewnych kwestii. Akceptację tego, że rzeczywistość wygląda inaczej niż internetowy świat. Dlatego uważam, że o ciało należy w pierwszej kolejności zadbać po prostu w swojej głowie. Ta refleksja pojawiła się u mnie około trzydziestych urodzin i bardzo staram się tej myśli trzymać.
Codzienna rutyna i brak rutyny na co dzień
Redakcja – Właśnie, a jak Ty na co dzień dbasz o własny komfort i dobre samopoczucie? Masz swoje kobiece rytuały? Może jakieś rodzinne, rutynowe aktywności?
Wiktoria – Aktywności z dzieckiem raczej destabilizują wszelkie harmonogramy, przynajmniej u mnie. Choć oczywiście to najukochańsza destabilizacja na świecie. 🙂 Szczytem komfortu jest dla mnie czas z rodziną w dresie i kubkiem dobrej herbaty, ale też spacer w parku czy wyjście na dobry koncert. Dodam, że odpowiednio dopasowana bielizna oczywiście przyczynia się do tego poczucia komfortu. Dla mnie wszystko musi być na swoim miejscu – niezależnie czy chodzi o bieliznę pod dres, czy pod seksowną małą czarną. Cieszę się, że istnieje polska marka, która tworzy piękną bieliznę dla kobiet w najróżniejszych rozmiarach. Uważam, że żadna z nas nie powinna musieć wybierać między zdrowiem i wygodą, a estetyką i chęcią podążania za trendami.
Nowa kolekcja Dalia Lingerie: Miski A-M, Obwody 60-100 SPRAWDŹ!
Redakcja – Jak wspomniałaś, jesteś mamą, podejrzewamy, że to właśnie ta rola okazała się dla Ciebie jedną z najważniejszych, a na pewno najbardziej przełomowych w życiu. 🙂 Zastanawiałaś się nad tym, jakie wartości, prawdy czy porady, chciałabyś przekazać swojemu dziecku, gdy będzie np. u progu trudnego okresu dojrzewania?
Wiktoria – To jest bardzo trudne pytanie, bo moje wyobrażenie o macierzyństwie jest poddawane próbie każdego dnia. Mimo wszystko, to najpiękniejsza rola w moim życiu, bez dwóch zdań. Myślę, że proces przekazywania dziecku wartości, powinien się rozpocząć od narodzin naszej pociechy i trwać nieprzerwanie. Chciałabym, aby moje dzieci umiały rozpoznawać i nazywać swoje uczucia i emocje. Te dobre i te trudne. To umiejętność, której bardzo często nie ma wielu dorosłych, bo kiedyś po prostu nie przykładano to tego wagi. Myślę jednak, że posiadając te zdolność łatwiej można się odnaleźć w świecie, w którym czekają nas same niespodzianki.
Redakcja – Możesz nam zdradzić Twoje najbliższe zawodowe plany?
Wiktoria – Zaraz przed Świętami Bożego Narodzenia zapraszam na premierę mojego świątecznego koncertu „Tu Kolędujemy” na Małej Scenie Teatru Polskiego w Bielsku-Białej. Kolejna teatralna premiera wczesną wiosną. A w międzyczasie koncerty i spektakle nie tylko w Bielsku Białej, ale na terenie całego kraju. 🙂
Redakcja – Zbliża się koniec 2022, który pod wieloma względami był trudny i nieprzewidywalny. Czego możemy życzyć Ci na ten nadchodzący?
Wiktoria – Zdrowia dla mnie i moich najbliższych. 🙂 Reszta jest do ułożenia zawsze.
Redakcja – Dziękujemy za rozmowę! Jesteśmy przekonani, że będzie bardzo inspirująca dla osób, które Cię nie znają i zwyczajnie przyjemna dla tych, którzy chcieli poznać Cię bliżej. Mamy przeczucie, że to nie nasze ostatnie spotkanie. Mówimy więc – do zobaczenia! 🙂