W 2020 pandemia pokrzyżowała plany prywatne oraz zawodowe wielu ludzi na całym świecie. Nas niestety również pewne komplikacje nie ominęły. Jesienią planowaliśmy stworzyć dla Was coś, czego jeszcze nie było. Cykl filmików na naszym kanale YouTube, w którym razem z prowadzącą Izą Kapias i zaproszonymi gośćmi, chcieliśmy pokazać Wam naszą pracę zza kulis oraz zachęcić do udziału w kobiecych dyskusjach. Ze względu jednak na bezpieczeństwo osób pracujących na planie, podjęliśmy decyzję o odłożeniu projektu na lepsze czasy. Cóż, tym razem nie udało się. Ale jak to mówią – co się odwlecze to nie uciecze. Póki co, zapraszamy do wywiadu z Izą, w którym podpytaliśmy jak wyglądały covidowe (i nie tylko) perturbacje w jej szalonym życiu. Mamy nadzieję, że dzięki tej rozmowie poznacie Izę trochę bliżej. 🙂
Jak podsumowałabyś z perspektywy czasu rok 2020?
Rok 2020 był dla mnie bardzo specyficzny w zasadzie pod każdym względem. Wiązał się z wieloma przemyśleniami, ale też zamknięciem pewnych spraw, które od dawna ciągnęły się za mną. Skończyłam budowę domu, jestem ponownie mieszkanką małej miejscowości obok Czeskiego Cieszyna – wróciłam więc do korzeni w jakimś sensie, ponieważ to tam znajduje się mój dom rodzinny. W czerwcu stwierdziłam wreszcie (dokładnie po 36 latach), że chcę zmienić nazwisko. Większość osób znała mnie jako Izę Kapias, ale wcześniej w dokumentach widniało oficjalnie nazwisko Kapiasova. Teraz formalnie już posługuję się skróconą formą, bliższą memu sercu zresztą. Tak mówiono do mnie od przedszkola, właściwie dopiero na studiach zaczęto korzystać z dłuższej formy, ale nie czułam się z tym dobrze. W mojej głowie zawsze byłam Izą Kapias, a teraz jestem nią także w dokumentach. Poza pozytywnymi rzeczami były oczywiście również gorsze momenty. Po 5 latach rozstałam się z partnerem, musiałam więc zamknąć pewien rozdział, by móc z czystą głową pisać kolejny. W moim życiu prywatnym działo się więc wiele, a warunki dookoła były delikatnie mówiąc niesprzyjające…
CZYTAJ WIĘCEJ: I żyli zdrowo i szczęśliwie…
Jak wyglądała w ostatnich miesiącach Twoja sytuacja zawodowa? Udało Ci się pracować artystycznie?
Nie oszukujmy się, w tym roku było znacznie mniej możliwości, jeżeli chodzi o jakąkolwiek pracę artystyczną. W 2020 mieliśmy ruszyć z teatrem z Czeskiego Cieszyna w trasę. Spektakl MAYDAY, gdzie gram gościnnie, planowaliśmy zaprezentować znacznie szerszej publiczności. Tymczasem nie tylko wstrzymano nasz projekt, ale ogólnie pozbawiono nas możliwości występowania na żywo. Poza tym nie odbywały się też żadne imprezy masowe, a ja jako konferansjerka miałam przez to znacznie mniej ofert pracy. W zasadzie z tego co sobie przypominam, to w marcu prowadziłam ostatnią imprezę karnawałową, później był już lock down. Dopiero 11 września, przy chwilowo złagodzonych obostrzeniach, odbyły się Dni Farmerskie i to by było w zasadzie na tyle. Naprawdę niewiele było mi dane zakosztować normalnej pracy. Bardzo za tym tęsknię i nie mogę się już doczekać momentu kiedy wszystko wróci do normy. Chciałabym móc wejść na scenę i poczuć tę niezastąpioną energię, którą daje artyście życzliwa widownia.
Nowości bieliźniane z kolekcji jesień-zima!
Teatry zostały zamknięte, ale Ty jesteś również aktorką telewizyjną, bywałaś w tym roku na planach?
Co do kręcenia filmów to niestety również wiele produkcji zostało zawieszonych na czas bliżej nieokreślony. Właśnie ze względu na kwarantanny aktorów i osób pracujących na planie, a także po prostu przez surowe rządowe restrykcje, osoby pracujące w zawodach związanych z kulturą naprawdę znalazły się w ciężkiej sytuacji. Ja miałam można powiedzieć dużo szczęścia, ponieważ w momencie gdy wielu moich znajomych zostało z dnia na dzień bez pracy, do mnie trafiła propozycja objęcia roli w serialu „Na dobre i na złe”. Przed przyjazdem na plan musiałam udać się jedynie na testy, takie były wymagania ze strony organizatorów. Widomo, chcieli jak najbardziej chronić swoich ludzi przed zarażeniem.
Uniknęłaś zatem zarażenia?
Nie wiem czy to powód do dumy, ale muszę powiedzieć, że należę do osób, które pokonały Covid-19. Mój test okazał się w pewnym momencie pozytywny, jednak na całe szczęście samą chorobę przeszłam dosyć łagodnie. Pamiętam, że pierwszym objawem była utrata smaku i węchu. Straszliwie bolała mnie też głowa i czułam się ogólnie zmęczona. Przeleżałam cały ten czas w łóżku, bardzo dużo spałam i zbierałam siły. Gdy kolejny test wyszedł już negatywny, poczułam ulgę. Nie jestem z natury panikarą, wręcz przeciwnie, ale znam osoby, które przechodziły wirusa znacznie trudniej…
Czy masz jakieś swoje sprawdzone sposoby dbania o odporność?
Mój sposób na odporność to nic skomplikowanego, proste kroki, ale powtarzane naprawdę regularnie. Od dawna stosuję olej z konopi, on świetnie działa na układ immunologiczny. Suplementuję tez witaminę D i w okresie jesienno-zimowym standardowo ratuję się herbatką z cytryną. Kiedy miałam Covid też bardzo dużo piłam, głównie herbatę z cytryną, miodem i imbirem. Mam to szczęście, że mój brat sprzedaje na rynek czeski miód Manuka. To prawdziwy skarb natury! Naprawdę korzystnie działa na organizm. Wykazuje m.in. właściwości przeciwbakteryjne i przeciwzapalne, wierzę, że to za jego sprawą tak szybko wróciłam do formy.
CZYTAJ WIĘCEJ: Rozmowa z Izabelą Kapias
Czy podczas domowej kwarantanny odkryłaś jakieś nowe zabiegi kosmetyczne?
Właśnie mi uzmysłowiłaś, że muszę się nad tym poważnie zastanowić! <śmiech> Możliwe, że faktycznie powinnam coś odkryć, ale jeszcze mi się nie udało szczerze mówiąc… No dobrze, chyba, że moja wanna. Faktycznie zaprzyjaźniłyśmy się ostatnio. Dawniej długie kąpiele były dla mnie nie do pomyślenia, uważałam je za totalną stratę czasu. Moja koleżanka kupiła mi parę lat temu na urodziny taki zestaw kosmetyczny do relaksu w pianie i cóż… przeterminował się zanim zdążyłam zużyć. W moim szalonym życiu, pracy w kilku miejscach jednocześnie, a także przez to ciągłe podróżowanie między Polską a Czechami, naprawdę nie miałam czasu na takie rzeczy. W tym roku faktycznie odkryłam, że relaks w wannie (zwłaszcza takiej dużej, jaką postawiłam w swoim nowym domu) może być niesamowicie przyjemny!
Wspomniałaś o swoim szalonym życiu, no właśnie, jak Ty to ogarniasz?
Na całe szczęście poza działalnością artystyczną pracuję też „normalnie”, to znaczy zajmuję się marketingiem w jednej z czeskich agencji. Ostatnio miałam właśnie sporo stresu, kiedy okazało się, że nastąpiła kumulacja. Od rana byłam w biurze, później dosłownie w biegu, podczas przerwy obiadowej, udało mi się wyskoczyć na nagranie wiadomości dla czeskiej TV. Wróciłam do biura, a potem ekspresowo autem do domu, szybko się spakowałam i do pociągu. O północy byłam już w warszawskim hotelu. Teraz choćby nie wiem co się działo – nie odpuszczam. Korzystam z każdej możliwości jaką dostaje od losu. To nawet nie chodzi tylko o zarobek, a przede wszystkim o okazję do kontaktu z ludźmi. Przyznaję, że gdyby moja praca uzależniona była wyłącznie do konferansjerki i przykładowo grania spektakli, to naprawdę nie wiem jak bym sobie poradziła. Byłoby z pewnością bardzo ciężko. W końcu kredyt trzeba płacić, nie ma zmiłuj. Na całe szczęście jestem w takiej, a nie innej sytuacji i jakiś przepływ pieniędzy u mnie na koncie jest. Chcesz wiedzieć jak to wszystko pogodzić? Nie wiem… Liczy się chyba dobra organizacja. Ja nawet lubię te moje szalone dni, pełne buzującej we krwi adrenaliny. Zdążę na pociąg, czy nie? Dojadę i znajdę wolne miejsce parkingowe? A może utknę w korkach? Te emocje absolutnie mnie nakręcają!
Piękna bielizna co co dzień i od święta!
Jak planujesz spędzić święta w tym roku? Będziesz w Polsce czy w Czechach?
Święta w tym roku pierwszy raz od dawna spędzę w rodzinnym domu. Do tej pory tak to się jakoś układało, że w tym okresie byłam raczej za granicą. Od dwóch lat razem z byłym partnerem zwiedzaliśmy zimą Wietnam. A w tym roku, cóż – choćbym chciała, raczej nigdzie nie wyjadę. Myślałam o nartach w Austrii, ale sytuacja ciągle się zmienia, poza tym trzeba robić testy, kolejki są długie i nie ma sensu ryzykować… Poza tym mam już ambitny plan, aby upiec ciasteczka – pierwszy raz to zrobię! Chyba nowy dom jakoś mnie do tego natchnął. Zastanawiam się nad tym czy dostrzegam jakieś znaczące różnice pomiędzy świątecznymi tradycjami w Polsce, a w Czechach, ale raczej wygląda to podobnie. Gdybym to ja robiła wigilię, to na pewno ugotowałabym grochówkę. Oczywiście musi być też sałatka ziemniaczana i karp, a do bożonarodzeniowego śniadanie podaje się u nas jeszcze chałkę. To podobnie jak w PL, tylko w Czechach nie musi być aż 12 potraw. Pieczemy za to ciasteczka, różne rodzaje, nazywają się Cukrovi i są przepyszne! Jedno mnie tylko zastanawia… W ateistycznych Czechach prezenty na święta przynosi Ježíšek – czyli Jezusek, a za to w chrześcijańskiej Polsce, spotkałam się raczej z aniołkiem albo gwiazdką.
Wiemy, że jesteś posiadaczką bonu zakupowego do Dalii. Czy wiesz już na co go wykorzystasz?
Trudne pytanie… Właśnie na dniach planuję odwiedzić sklep Dalii przy okazji ostatnich zakupów świątecznych w Polsce. Muszę przyznać, że absolutnie uwielbiam szlafroczki, chociaż mam ich już tyle… Chyba, że wezmę kolejny i zostawię go sobie po prostu w domu w Polsce!
Dziękujemy Ci bardzo za rozmowę. 🙂 Korzystając z okazji zbliżających się świąt – życzymy Tobie oraz naszym czytelniczkom wszystkiego dobrego, a przede wszystkim zdrowia! Mamy nadzieję, że nowy rok okaże się łaskawszy i spotkamy się wszyscy przy realizacji nowych projektów.